środa, 7 stycznia 2009

Zakręcona, zakręcona.

I stało się to, przed czym przestrzegała moja teściowa, kiedy kupowaliśmy mieszkanie ogrzewane gazem za pomocą pieca dwuobiegowego- Rosjanie zakręcili kurek z gazem. I to w siedemnastostopniowe mrozy co niechybnie sprawi, że z mężem obudzimy się któregoś ranka skuci lodem jak Poprad pod Muszyną. Wobec tego zasugerowałam zainwestowanie w grzejnik na prąd. I to zanim spanikowany naród rzuci się do sklepów i wykupi wszelkie nie napędzane gazem źródła ciepła tak, że w supermarketach zostaną tylko popularne farrelki spod lady. I zanim ja będę zmuszona przyjąć od moich rodziców pomoc w postaci pożyczki ich własnej farrelki, która ma na koncie co najmniej dwa zwarcia w ich instalacji elektrycznej. Oraz zasłuchałam się w, niekiedy histeryczne, komentarze, wygłaszane ustami komentatorów na falach eteru. Wśród których przebił się ku mnie jeden głos rozsądku, oraz jedna wieść absolutnie straszna.

Głos rozsądku zabrzmiał tak: Rosja nie może zaprzestać sprzedaży gazu, bo to jej całkiem pokaźne źródło zysków. A Polska to jest mały, nie liczący się tego gazu odbiorca- inni w zaistniałej sytuacji maja naprawdę poważniejszy problem niż my. Poza tym lepiej może komentować ostrożnie, bo nie do końca wiemy na pewno, kto komu co pozakręcał i czy aby w gazowym pokerze anno domini 2009 Rosja jest be a Ukraina cacy.

I byłabym, potakujaca owemu głosowi, wyłączyła radio i wyszła do pracy, gdyby nie nadpłynęła ku mnie z eteru wieść absolutnie straszna. Otóż niezależnie od wyważonego stanowiska mojego ojczystego Ministerstwa Spraw zagranicznych które orzekło, że w tej sytuacji Polska angażować się nie będzie ani po stronie ukraińskiej, ani po stronie rosyjskiej, ani w ogóle po żadnej ze stron, stanowisko zajął mój ojczysty Prezydent. Odmienne. Otóż wszyscy powinniśmy się opowiedzieć po stronie niewątpliwie poszkodowanej Ukrainy.

Mój ojczysty Prezydent. Mój ojczysty bohater. Tak, tak, opowiedzmy się! Z całą stanowczością pokażmy Rosji, kto tu rządzi i czyje na wierzchu. I niech im się przypadkiem nie wydaje że ten, kto ma pożądany surowiec. Albo pieniądze. My nie mamy ani gazu, ani pieniędzy (no chyba, że ściepę narodową na gaz zrobią emeryci pomostowi). Mamy za to Boga, Honor, Ojczyznę, oraz Ułańską Fantazję Pana Prezydenta! Polak jak chce, to ruszy na Stalingrad. W styczniu. Uzbrojony choćby w wyrwane polskiemu lotnikowi drzwi od stodoły. I mniejsza z tym, że Stalingrad nazywa się teraz zupełnie inaczej.

Ja mam jeszcze inna propozycję prowadzenia dorosłej i rozważnej polityki zagranicznej. Obraźmy się na Rosję za ten gaz i odmówmy przyjmowania z rurociągu i tych marnych 15 %, które stamtąd ciągle ciekną. Może i od tego pozamarzamy- ale za to jak godnie! 100 % gazu albo nic! Nicea albo śmierć! Jak ktoś nie wie, jak to się robi- ja mogę pokazać bo wszyscy, którzy mnie znają lepiej wiedzą, że mam pewną biegłość w materii spektakularnego obrażania się na niesprzyjające okoliczności przyrody. Co prawda wstydzę się owej biegłości i próbuję z nią walczyć- ale dla ojczyzny poświęcę się. No chyba, żeby jednak pan Prezydent- bo jednak moja biegłość blednie przy jego prawdziwym w tej kwestii talencie.