Nie będą to, jak mógłby ktoś pomyśleć, wynurzenia na temat profesjonalnego spożywania lodów, a refleksja na temat przeczytanego przeze mnie dziś w prasie bardzo kobiecej wywiadu Małgorzaty Domagalik z Jerzym Pilchem. Jego fragmenty (ze szczególnym uwzględnieniem fragmentu poniższego) przeczytałam po dwakroć. Raz ze względu na treść, drugi zaś- ze względu na formę, w jakiej była owa treść wyrażona.
"M.D.: Czy mi się wydaje, czy Ty oprócz tego, że doskonale zdajesz sobie sprawę ze swoich wielu talentów, jesteś nieśmiały?
J.P.: Potwornie. Jestem defensywny. Z tego w oczywisty sposób rodzą się pewne agresje, wyraz twarzy nieprzychylny. Ciągle słyszę, że budzę strach.
M.D.: W kim?
J.P.: We wszystkich. Słynny wyraz twarzy nieprzychylnego buca.
M.D.: Buca...
J.P.: Od dziecka prawdopodobnie. Dziecko buc."
Sztuka celnego operowania słowem od zawsze budziła we mnie bezbrzeżny zachwyt. I nie tylko we mnie- przecież retoryka to nie jest wynalazek współczesny butelce z kapselkiem. Jednak za każdym razem zaskakuje mnie i zadziwia na nowo, że umiejętność komunikowania światu swoich stanów emocjonalnych może wyjść (i to na jak daleką wycieczkę werbalno - mentalną!) poza terkoczący karabin maszynowy dowcipu zachwyconego młodzieńca; "A ten... A my się czasem nie znamy z lekcji francuskiego?" (zapewne pisanego przez z).
P.S.: Jeśli Cię, drogi czytelniku, grozą napawa ziejące z dzisiejszego wpisu słowo "buc" (i to użyte dwukrotnie) to znaczy, żeś z Krakowa. Poza granicami Stołecznego Królewskiego Miasta to nie jest aż taka straszna obelga- słowo!
"M.D.: Czy mi się wydaje, czy Ty oprócz tego, że doskonale zdajesz sobie sprawę ze swoich wielu talentów, jesteś nieśmiały?
J.P.: Potwornie. Jestem defensywny. Z tego w oczywisty sposób rodzą się pewne agresje, wyraz twarzy nieprzychylny. Ciągle słyszę, że budzę strach.
M.D.: W kim?
J.P.: We wszystkich. Słynny wyraz twarzy nieprzychylnego buca.
M.D.: Buca...
J.P.: Od dziecka prawdopodobnie. Dziecko buc."
Sztuka celnego operowania słowem od zawsze budziła we mnie bezbrzeżny zachwyt. I nie tylko we mnie- przecież retoryka to nie jest wynalazek współczesny butelce z kapselkiem. Jednak za każdym razem zaskakuje mnie i zadziwia na nowo, że umiejętność komunikowania światu swoich stanów emocjonalnych może wyjść (i to na jak daleką wycieczkę werbalno - mentalną!) poza terkoczący karabin maszynowy dowcipu zachwyconego młodzieńca; "A ten... A my się czasem nie znamy z lekcji francuskiego?" (zapewne pisanego przez z).
P.S.: Jeśli Cię, drogi czytelniku, grozą napawa ziejące z dzisiejszego wpisu słowo "buc" (i to użyte dwukrotnie) to znaczy, żeś z Krakowa. Poza granicami Stołecznego Królewskiego Miasta to nie jest aż taka straszna obelga- słowo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz