piątek, 8 sierpnia 2008

O owcach i pasterzach.

Chcę zostać Magdą Hartman. Oraz pilotem i antykwariuszem, ale w chwili obecnej, przeczytawszy ostatni artykuł Magdy Hartman nią właśnie, bo napisała taki komentarz, który ja chciałabym była napisać. A że opisała i skomentowała cudownie celnie i dokładnie tak, jak ja bym to była skomentowała, pozwolę sobie ten jej artykuł przytoczyć poniżej w całości ( także z tego powodu, że chwilowo nie umiem w tekst bloga wstawić takiego linka który by, na odmianę, działał ).

„Zmarła dziewczynka bez mózgu. "Obrońcy życia" się cieszą, że dopiero teraz - po 20 miesiącach życia. A zdaniem lekarzy miała przeżyć tylko kilka godzin. Otóż jak pisze KAI, żyjąc trochę dłużej... "obaliła argumenty przeciwników życia". Katolicka Agencja Informacyjna śmierci brazylijskiego dziecka poświęca wzruszającą depeszę z tezą. U małej Marceli de Jesus Ferreira w życiu płodowym stwierdzono bezmózgowie - ciężką wadę wrodzoną, uniemożliwiającą rozwój dziecka i normalne życie. Lekarze zalecali aborcję. Bohaterska - i oczywiście niezwykle pobożna - matka, rolniczka Casilda Galante Ferreira (36) odmówiła. Choć deformacja płodu przysparzała jej cierpień. Ludzie rzeczywiście cierpią, ale ona [płód] nie należy do mnie, tylko do Boga a ja się nią tutaj jedynie opiekuję. Urodziła więc - i podkreślała, że każda sekunda życia Marceli jest czymś cudownym. Uważam jej życie za cud tak wielki, że będę miała nadzieję na jego trwanie aż do chwili, gdy Bóg zechce ją zabrać. Cudem podobno była również rekordowa długość życia, jak na człowieka z niewykształconym mózgiem - rok, osiem miesięcy i 12 dni. Marcela zmarła wskutek ustania pracy układu krążeniowo-oddechowego, spowodowanego ciężkim zapaleniem płuc. Ważyła 15 kilogramów, mierzyła 72 centymetry. KAI konsekwentnie nazywa ją "niedorozwiniętą". Myśleliśmy, że tego dość strasznego słowa ludzie cywilizowani już nie używają. Na pogrzebie zjawiło się 1500 osób - większość mieszkańców miasteczka Patrocinio Paulista. Imieniem dziecka ma zostać nazwana jedna z jego ulic. Przed złożeniem dziecka do grobu jego matka powiedziała tak: „Bóg przybył, aby jej poszukać. Nadeszła jej chwila. Czuję się szczęśliwa, gdyż mała nie cierpiała bardzo i żyła otoczona miłością.” W przypadku osoby pozbawionej mózgu trudno ocenić, czy ona cierpi, czy też nie. Pozostawmy jednak matce jedyną pociechę. Oczywiście, miała ona prawo do swojej decyzji - która na swój sposób jest godna szacunku. Jednak całkowicie niepojęte jest, jak z tak skrajnie tragicznego przypadku Katolicka Agencja Informacyjna jest w stanie ukuć oręż do swej ideologicznej batalii. To, że okaleczona istota żyła nieco dłużej, niż zdaniem medycyny powinna, staje się upiornym argumentem przemawiającym rzekomo za całkowitym odebraniem prawa wyboru kobietom mniej heroicznym - albo zwyczajnie mniej bogobojnym - niż rolniczka z Brazylii. Której nikt nie zmuszał - ani by urodziła, ani by nie urodziła. Dość bezwstydna manipulacja intelektualna polega na tym, że z arbitralnie dobranego, bardzo szczególnego wypadku jednostkowego, w imię ideologii, chce się uczynić uniwersalną regułę. Casilda Galante Ferreira dokonała określonego wyboru. Umożliwiono go jej. Ale jej wybór ma służyć pozbawieniu wyboru innych kobiet. Które może niekoniecznie są rolniczkami z Brazylii - święcie przekonanymi, że dziecko umiera, gdyż jakiś bóg postanowił "odebrać swoją własność". Choć niektórym może się to wydawać szokujące, istnieją ludzie, którzy w takiego boga po prostu nie wierzą. I nie życzą sobie, by o ich życiu decydowali fanatycy, pragnący bezlitosne reguły przez owego boga rzekomo wyznaczone narzucić wszystkim bez wyjątku. Czy w niego wierzą, czy nie.”

Nic ująć. A od siebie dodam tytułem komentarza- może się to wydać nawet bardziej szokujące ale istnieją katolicy, którzy i w takiego boga i w taki kościół po prostu nie wierzą. I nie życzą sobie, żeby grupa „oświeconych” przewodników duchowych oznajmiała im tonem nie znoszącym sprzeciwu, co dobre a co złe, urągając tym samym ich inteligencji i umiejętności dokonania racjonalnego osądu. Bo przecież oni, przewodnicy, głoszą wyłącznie prawdy objawione; tym samym skutecznie zamykają drogę jakiejkolwiek polemice czy też pytaniom, na które musieliby już odpowiadać samodzielnie, bo Duch Święty nie przemawia na konferencjach prasowych. Zdaje się że Bóg, tworząc człowieka ( kobietę oczywiście z odpadków z Adama i bez zamka błyskawicznego w brzuchu, żeby nikomu nie przyszło nawet do głowy, że może rodzić inaczej, niż siłami tak zwanej natury, w starotestamentowych bólach ), dał mu na drogę wolną wolę. Żeby człowiek wybierał. I poprzez dokonywane wybory uczył się definiować dobro i zło, tym samym wykształcając swoje sumienie jak układ immunologiczny. Bo życie to także sztuka wyborów, a człowieczeństwo- także sztuka uczenia się na błędach. I zdaje się, że z wysokości ambony i z mroków konfesjonału tego aspektu człowieczeństwa pasterze owiec pańskich po prostu nie umieją dostrzec, wybierając nie wymagającą wysiłku intelektualnego, intratną i spokojną posadę pasterzy baranów.

Brak komentarzy: