piątek, 14 sierpnia 2009

O Dodzie, Znieważaniu i Dobrej Księdze.

Nigdy w życiu nie myślałam, że napiszę cokolwiek pod takim tytułem. A doszło do tego w sposób następujący:

Niedziela, 9 sierpnia. Słucham sobie rano audycji w moim ulubionym radiu. Redaktor oraz medioznawca przeglądają tak zwane tabloidy i w jednym z nich znajdują fragmenty wywiadu z Dodą. Która w czasie owego wywiadu powiedziała jakoby, że nie wierzy w Biblię, bo w Biblii nie ma nic o dinozaurach. Aha. Pośmiali się pan redaktor z panem medioznawcą, uśmiechnęłam się i ja. Oni skończyli mówić i poszli do domu, ja skończyłam słuchać i poszłam do kina.

Poniedziałek, 10 sierpnia. W prasie codziennej (wydanie internetowe) czytam, że do prokuratora generalnego dotarło zawiadomienie, że Doda miała obrazić uczucia religijne Polaków. Autorem donosu jest szef Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami Ryszard Nowak. "Naszym zdaniem z wypowiedzi tej wynika, że w opinii Rabczewskiej autorami Biblii byli alkoholicy i narkomani. Religioznawca, z którym się konsultowaliśmy, jest zdania, że piosenkarka popełniła przestępstwo, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej i obrażając uczucia religijne m.in. chrześcijan i Żydów" - powiedział Ryszard Nowak. Nie jest to ani pierwszy, ani ostatni raz, kiedy do prokuratora generalnego wpływa zawiadomienie o obrazie. Widać skończyło się ze skandalizującą na scenie na Bemowie w Dzień Święty Maryjny Madonną, zaczęło się z obrażającą Dodą. Też blondynka. I chyba nie przeszkadza specjalnie ani jej, ani jej popularności anons medialny, że coś lub kogoś obraziła albo znieważyła; mętnie pamiętam wypowiedzi o jakimś obrażaniu i znieważaniu w telewizji, w jakimś prowadzonym czy też sędziowanym przez nią szoł- tyle, że wtedy obeszło się bez zawiadomieniu o znieważeniu. Chyba. Może do trzech znieważeń sztuka... Zamykam przeglądarkę i idę spać.

Środa, 12 sierpnia. Jadę samochodem. Radio samochodowe podaje wiadomości. Wśród nich taką, że telewizja publiczna zawiesza współpracę z Dodą. Za co? Za ten "biblijny" wywiad. Że CO?!

Czwartek, 13 sierpnia. Prasa codzienna, wydanie internetowe. Czytam na temat zawieszenia współpracy telewizji z Dodą: "Telewizja Polska jako nadawca publiczny jest zobligowana ustawowo do podejmowania działań mających na celu kształtowanie szacunku, zrozumienia i dialogu między ludźmi różnych wyznań" - głosi komunikat TVP. "Niedopuszczalne jest więc, aby w programach TVP występowały osoby, których publicznie głoszone opinie noszą znamiona wypowiedzi obrażających uczucia chrześcijan" - argumentuje Wojciech Bosak, dyrektor biura zarządu i spraw korporacyjnych TVP". No dobra... Telewizji publicznej w ogóle nie oglądam, bo wyskakuje z niej na mnie na zmianę Chuck Norris z Janem Pospieszalskim i tym dużym sportowcem na P, który ostatnio tańczył. Ale coś mi się tu nie zgadza. "Podejmowanie działań mających na celu kształtowanie szacunku, zrozumienia i dialogu między ludźmi różnych wyznań" - bardzo pięknie, podpisuje się pod tym całą klawiaturą. Ale w takim razie chyba niedopuszczalne też jest, żeby w programach TVP występowały osoby, których publicznie głoszone opinie noszą znamiona wypowiedzi obrażających uczucia innych religii. Na przykład Żydów. Albo Muzułmanów. Hmm... No to może nie występują, ja tam nie wiem, telewizji publicznej nie oglądam, bo ten Norris z Pospieszalskim... Zaraz, zaraz, a co z tym obrażaniem i znieważaniem w telewizyjnym szoł? Ale że telewizji nie oglądam, to nie wiem- może ci obrażani to nie byli chrześcijanie.

Piątek, 14 sierpnia. Zżera mnie ciekawość, co też ta Doda naprawdę powiedziała, że ją tak publicznie wytykają maczanym w święconej wodzie palcem. Bo rozmaite doniesienia prasowe twierdzą, że: "na pytanie dziennikarki, czy bardziej wierzy, "mówiąc w cudzysłowie, w dinozaury niż w Biblię", Rabczewska miała odpowiedzieć: "Wierzę w to, co nam przyniosła matka Ziemia i co odkryto podczas wykopalisk. Są na to dowody i ciężko wierzyć w coś, co spisał jakiś napruty winem i palący jakieś zioła". Ale to było tak solo powiedziane? Czy tkwiło w jakimś szerszym kontekście? No to poszukajmy... jest! Dziennik.pl. Wywiad. Z Dodą. Zacytujmy w całości trefny fragment wywiadu:

Jeden z czytelników pyta: „Mówisz, że papież jest dla ciebie autorytetem, jesteś religijną osobą, dlaczego więc spotykasz się z człowiekiem, który bezcześci Biblię i przekazuje antychrześcijańskie treści”?
Ponieważ jestem zafascynowana człowiekiem i nie poruszamy z Adamem (Nergalem, liderem grupy Behemot, obecnym partnerem Dody) tematów religii. Nigdy zresztą nie poruszaliśmy. Każde z nas ma zupełnie inny pogląd na to wszystko, natomiast rzeczywiście mamy jakieś wspólne zdanie. Ja osobiście do końca Kościoła nie popieram, jeżeli chodzi o poczynania niektórych księży, choć zdarzają się księża z powołaniem jak nasz papież czy Popiełuszko, natomiast reszta no to wiadomo: akcja w bok.
Jeżeli chodzi o Biblię, to są tam super, zajebiste przykazania, jakieś historie, które budują w dzieciach system wartości, chęć bycia dobrym człowiekiem, natomiast ciężko mi wierzyć w coś, co nie ma przełożenia na rzeczywistość, bo gdzie w tej Biblii są dinozaury? Jest siedem dni stworzenia świata i nie ma dinozaurów. To mi się kłóci. Także staram się rozsądnie podchodzić do rzeczywistości, oczywiście wierzę w siłę wyższą, niekoniecznie nazwaną bogiem. Są różne religie, każdy człowiek stara się w coś wierzyć, ja też w coś wierzę. Staram się modlić, jestem wychowana w duchu religijnym, natomiast mam swój pogląd i nie jest to związane z tym, że spotkałam się z Adamem. To już było sprecyzowane od dawien dawna.

Czyli bardziej wierzysz, mówiąc w cudzysłowie, w dinozaury niż w Biblię?
Wierzę w to, co nam przyniosła matka Ziemia i co odkryto podczas wykopalisk. Są na to dowody i ciężko wierzyć w coś, co spisał jakiś napruty winem i palący jakieś zioła...

Przepraszam, o kim mówisz?
O tych wszystkich gościach, którzy spisali te wszystkie niesamowite historie.

Biblijne?
No a co?

Aha. Jednym słowem: Dobra Księga jest zbiorem dobrych przykazań, budujących w dzieciach system wartości (bo czym skorupka za młodu nasiąknie...). Tyle, że historie w niej opisane są dość fantastyczne, przez co mało dla Dody wiarygodne. A osoby owe historie spisujące być może używały jakichś używek (chociaż wino w tej epoce historycznej i pod tą szerokością geograficzną było chyba normalnym dodatkiem do posiłku? Jezus, zdaje się, w czasie posiłków, dzielonych z Apostołami, pijał wino... Ba! Zamieniał wodę w wino w Kanie Galilejskiej!... Ale to było rankiem po weselu.) Aha. Kogo uczucia religijne zostały obrażone - ręka do góry (moje ręce pozostają na klawiaturze, chociaż pewnie pójdę za to do piekła). O refleksji nad wymiarem intelektualnym tego fragmentu wywiadu pisała nie będę... Bo co to ja w końcu, lustro jestem?

A co do "publicznego znieważenia przedmiotu czci religijnej" (rozumiem, że chodzi o Biblię) i obrony go przed rzeczonym znieważaniem- uważam, że miarą wielkości przedmiotów czci jest to, że bronią się same. Od stuleci. Abstrahując od tego, że Biblia jest podstawowym tekstem religijnym judaizmu i chrześcijaństwa jest to, jak podają niektóre źródła, najczęściej tłumaczona książka świata. Oraz na największą ilość języków. Niewiele jest osób, które o niej nie słyszało. Wikipedia podaje, że w

edług sondażu GfK Eurisko choćby fragment Biblii CZYTAŁO (a teraz czyta się, co do zasady, niechętnie) 20% Hiszpanów, 27% Włochów, 36% Anglików, 35% Rosjan, 38% Polaków, 75% mieszkańców USA. Z Biblii wyrastają korzenie wielu gatunków literackich (hymnu, przypowieści, pieśni, psalmu, listu). Biblijne wątki, tematy, postacie, symbole mają swe stałe miejsce w sztuce. Jest bogatym źródłem związków frazeologicznych (domki na piasku? hiobowe wieści? trąba jerychońska?).


To może oddajmy Bogu, co boskie, cesarzowi, co cesarskie, a pani Dorocie, co różowe i błyszczące?

Ale chyba jest to głos wołającego na puszczy (kolejny biblijny związek frazeologiczny). Naszej, ojczystej, pełnej żubrów puszczy.

1 komentarz:

Kaila pisze...

Jak zwykle ubawilam sie do lez, dzieki :))) Rozowe i blyszczace oplulo mi monitor herbata - ze szmateczka poprosze ;)
Na podsumowanie dodalabym jeszcze -
co moherowe, to...
A tak z innej beczki, to zaczynam podziwiac kobitke - ma jaja, a to lubie :)